Gazeta Pomorska: Policjanci wystawiają mniej mandatów. I w kasie robi się pusto

W sierpniu kierowcy ukarani mandatami wpłacili w całej Polsce do państwowej kasy nieco ponad 25 milionów złotych. W sierpniu 2017 roku prawie dwa razy tyle. To tylko suche fakty, które podało Radio ZET, powołując się na Urząd Skarbowy w Opolu. Wytłumaczenia spadku wpływów należy szukać w trwającym od lipca proteście policjantów, bo największe wpływy z mandatów pochodzą właśnie z pracy tej służby, zwłaszcza drogowej. Funkcjonariusze należący do związków zawodowych prowadzą tzw. strajk włoski, który polega na znacznie bardziej liberalnym traktowaniu kierowców i innych uczestników ruchu drogowego popełniających drobniejsze wykroczenia. Upominają więc, a nie wręczają mandatów, które – przypomnijmy – mogą być nawet 500-złotowe, a przy zbiegu kilku wykroczeń mogą sięgnąć 1000 zł.

Piotr Kujawa

Rzeczywiście teraz przeważają upomnienia, ale jak się okazuje przez to wcale nie zmniejszyło się bezpieczeństwo na drogach. Nie ma więcej wypadków i kolizji – twierdzi podinsp. Piotr Kujawa, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego (Kujawsko-Pomorskie) Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. – Nie wiemy jednak jak bardzo zmniejszyła się liczba mandatów, bo dotąd szefostwo Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, a upłynął już tydzień o naszego zapytania, nie podało nam tych danych.

– Na zebranie informacji o mandatach potrzeba kilku dni – informują „Pomorską” w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Ze szczątkowy danych zebranych przez związkowców wynika, że każda z dużych komend policji w regionie, na przykład w Toruniu, Włocławku czy Inowrocławiu, wręczała podczas trzydniowej weekendowej akcji na drogach od 300 do 400 mandatów, a teraz zaledwie 7-12. Jak rzecz się ma w największej – bydgoskiej komendzie – nie wiadomo.

To obrazuje skalę problemu. Problemu dla finansów państwa, bo nie dla kierowców, którzy w zasadzie popierają taki protest mundurowych. Związkowe naklejki na szyby popierające akcję wozi już w całym regionie około 5 tysięcy kierowców. – Fakt, że z zasady łagodniej traktuje się uczestników ruchu drogowego, nie oznacza tolerancji dla piratów drogowych – kontynuuje Piotr Kujawa. – Za rażące naruszenie przepisów, spowodowanie zagrożenia, mandat się należy. Czasem nawet sprawa kierowana jest do sądu.

Policjanci domagają się podwyżki uposażeń o 650 zł, płatnych nadgodzin, odmrożenia waloryzacji płac, przywrócenia systemu emerytalnego, 100 procent płatności na zwolnieniu lekarskim przez 30 dni w roku. – Całe środowisko jest zdeterminowane, protestują wszyscy policjanci, bo widzą jaka jest sytuacja w służbie. Jeśli rząd tego nie zrozumie, to będzie jeszcze gorzej – powiedział publicznie przewodniczący policyjnego związku Rafał Jankowski i zapowiedział duży protest 2 października w Warszawie. – Samych policjantów pojedzie do stolicy około 500, a łącznie ze strażakami, strażą graniczną i więzienną może 800 do 1000. Cały czas trwają zapisy – dodaje przewodniczący Kujawa. Raport Najwyższej Izby Kontroli sprzed kilku lat wskazywał, że wielu kierowcom i nie tylko im, którzy popełniali wykroczenia i nie mieli zamiaru płacić mandatów (które w obecności policjanta przyjęli), uchodziło to na sucho. Nie udawało się wyegzekwować około 30 proc. należności za mandaty. Od początku 2016 roku egzekucją mandatów zajmuje się Urząd Skarbowy w Opolu, który przejął w tym zakresie kompetencję urzędów wojewódzkich.

fb-share-icon