Wulgaryzmy w pracy niedopuszczalne, chociaż powszechne.
Nerwowe minuty przy kończeniu pilnych zadań, rozlana kawa, dobitna uwaga szefa to mogą być powody, aby skwitować je niecenzuralnym słowem. W pracy lepiej ich jednak unikać.
To nie tylko przejaw braku kindersztuby, nieradzenia sobie z emocjami, ale też podstawa do ukarania obu stron.
Przykład idzie z góry
Powszechność używania przekleństw dotarła do miejsc pracy. W wielu firmach nawet szefowie zwracają się do podwładnych w sposób obelżywy, urągający dobremu wychowaniu i zasadom współżycia społecznego. Dla powielającego takie zachowania pracownika nie jest to żaden argument. To całkowicie naganne postępowanie. W myśl art. 100 § 2 pkt 6 kodeksu pracy etatowiec musi przestrzegać reguł współżycia społecznego w zakładzie pracy. Z pewnością trudno znaleźć firmę, która oficjalnie dopuszcza używanie wulgaryzmów w pracy.
Gdy zaś stają się tam one powszechne, naruszają godność osobistą i wzajemny szacunek, psują atmosferę, za co pracodawca może ukarać pracownika naganą albo upomnieniem. Traci też firma. Jeśli nie szanuje ludzi, to przełożeni odnoszą się niekulturalnie do podwładnych, podobnie pracownicy wobec siebie. Na dodatek te zachowania wydostają się na zewnątrz, co widać po stosunku do klientów, kontrahentów, dostawców.
Przez to cierpi wizerunek firmy i w konsekwencji maleją jej wyniki finansowe. Dlatego szefowie muszą uważać na własne postępowanie, bo w nim jak w lustrze odbiją się zachowania innych, zwłaszcza zatrudnionych.
Przykry finał
Niewykluczone, że podwładny nie wytrzyma wulgarnego traktowania w pracy i poskarży się na to do sądu. Przy dużej intensywności nękania lub zastraszania, słownej i agresywnej napastliwości szefa wystarczy 5 tygodni takiego postępowania zwłaszcza, gdy dotyczy osoby o subtelnej psychice, aby pracodawca naraził się na karę za mobbing i wypłatę odszkodowania. Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 22 kwietnia 2015 r. (II PK 166/14).
Przykrych konsekwencji nie uniknie także pracownik, który rażąco naruszył w stosunku do kolegów zasady współżycia społecznego. I to nawet, jeśli robił to w czasie wolnym od pracy i na neutralnym gruncie. Pracodawca ma prawo go za to zwolnić. W wyroku z 9 lipca 2008 r. (I PK 2/08) Sąd Najwyższy stwierdził, że obowiązek przestrzegania zasad współżycia społecznego w firmie obejmuje też powstrzymywanie się poza miejscem i czasem pracy od takich zachowań, które wywołują lub potęgują wzajemnie negatywny stosunek współpracowników i konflikty w środowisku pracy.
źródło informacji : https://www.kariera.pl/artykuly/wulgaryzmy-w-pracy-powszechne-ale-niedopuszczalne/?utm_source=rp_redakcja_poleca