Przepełniony radiowóz. Poskarżył się człowiek wieziony do izby wytrzeźwień

Marcin Rybak

Mężczyzna wieziony radiowozem do wrocławskiej izby wytrzeźwień poskarżył się na policję. Bo jechał skuty kajdankami bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, a w w pojeździe jechał więcej osób niż przewidują normy dla mercedesa sprintera. Dziesięć zamiast ośmiu. Ściślej ośmiu funkcjonariuszy i dwóch zatrzymanych mężczyzn skutych kajdankami. Kierowca radiowozu stanął przed sądem obwiniony o wykroczenie i ukarany grzywną.
Cała historia wydarzyła się w lutym 2016 roku. Wyrok uznający policjanta winnym wykroczenia zapadł w listopadzie 2017. Policjant musiał zapłacić 200 złotych grzywny. Sprawę skierował do sądu Komisariat Policji Stare Miasto. A mężczyzna wieziony do Izby występował jako oskarżyciel posiłkowy. A wszystko zaczęło się od interwencji w hostelu przy ul. Świdnickiej 12 lutego 2016 rano. Policja dostała zgłoszenie, że są tam „dwaj awanturujący się mężczyźni”. Jeden z nich – ten, który potem złożył skargę – twierdzi dziś, że on akurat nie awanturował się i był trzeźwy. Nie powinien był więc w ogóle być zatrzymanym.  Dalej…

sdr
fb-share-icon