Bajka o jedynym związku, który uchroni proletariat przed globalnym biznesem.
Okazuje się, że praw pracowniczych w Polsce strzeże tylko jeden związek i tylko on może uchronić proletariat przed największym złem tego Świata, przed globalnym biznesem. Nie trudno zgadnąć, że w naszym Kraju taki pogląd mógł wygłosić tylko jeden związkowiec, chociaż miano „związkowiec” nie za bardzo pasuje do jego wielkości i intelektualnej potęgi, którą tak często nas zachwyca.
Tym razem mega związkowiec Piotr Duda (bo o niego tu chodzi) zachwycił nas 8 listopada na Konferencji poświęconej godności człowieka w ramach ponadnarodowej współpracy, która odbyła się w historycznej Sali BHP w Stoczni Gdańskiej.
Uzasadniając dysfunkcjonalność innych związków zawodowych w dziedzinie obrony praw pracowniczych, Duda stwierdził w swoim wystąpieniu, że są one w większości lewicowe, a często wręcz komunistyczne. W takich warunkach tylko „Solidarność”, dzięki swoim chrześcijańskim korzeniom i społecznej nauce Kościoła rzymskokatolickiego jest w stanie należycie bronić godności i podmiotowości pracownika.
Gromkie brawa, jakie prelegent Duda otrzymał od działaczy własnej organizacji i innych, zacnych uczestników Konferencji potwierdzają, że wygłoszone przez niego tezy są trafne a ocena ze wszech miar słuszna. Pokazują też to, że miejsce całej reszty „lewicowej i komunistycznej hołoty związkowej” znajduje się na marginesie życia współczesnego państwa polskiego, w związku z czym przez władze tego państwa nie powinna być traktowana poważnie.
Związek to JA
Niedawny piewca pluralizmu i bojownik o równouprawnienie związków zawodowych, który na siłę uszczęśliwił służby mundurowe, powołując się na Porozumienia sierpnia 80’, teraz przekonuje, że tylko jego Związek zasługuje na poważne traktowanie ze strony władz państwa. W dążeniach do hegemonii „Solidarności”, Duda powołuje się na chrześcijańskie korzenie i społeczną naukę Kościoła rzymskokatolickiego, posądzając konkurencyjne organizacje o lewactwo i komunę, a więc o to, co w jego mniemaniu czyni konkurencję niezdolną do walki o godność pracownika.
Doprawdy, trudno się w tym wszystkim połapać, jeszcze trudniej odgadnąć, kim pan Duda tak naprawdę jest i jakim wartościom hołduje. Czy bliżej mu do charyzmatycznego demokraty z zacięciem ewangelizacyjnym, czy może do satrapy, który podobnie jak Ludwik XIV uważa, że „państwo to ja”? A może po prostu jest tak, że dopadła go ta sama przypadłość, na którą cierpiał jego zacny poprzednik, który w sprawach zasadniczych „był za, a nawet przeciw”. Tak czy inaczej, w postępowaniu pana Dudy nie widać ani wartości, którymi kierowali się działacze dawnej „Solidarności” walcząc z prawdziwą komuną, ani tym bardziej wartości chrześcijańskich. Widać za to kacyka na usługach partii sprawującej władzę, który rzeczywiście jest skuteczny, tyle że cele jakie sobie obiera zaspakajają jego własne ambicje. Gdzie w tym wszystkim umiejscowiony jest interes pracowników, owa wielokrotnie przywoływana przez niego godność i podmiotowość pracownika? Kilka miesięcy temu przekonali się o tym strajkujący nauczyciele, chwilę przed nimi – pracownicy PLL „LOT”.
Śmieszne jest też to, w jaki sposób pan Duda zdiagnozował największego winowajcę, jeśli chodzi o łamanie praw pracowniczych. Będąc przystawką władzy i w tej władzy w pewnym sensie uczestnicząc, Duda nie powie przecież, że prawa pracownicze łamane są również w przedsiębiorstwach z udziałem Skarbu Państwa albo szeroko rozumianej administracji publicznej, służbach mundurowych, oświacie czy ochronie zdrowia. Zgodnie z modelem współczesnego polskiego patrioty, lepiej powiedzieć, że za wyzysk pracowników odpowiada obcy kapitał. Skąd my to znamy?
W model nowoczesnego polskiego patrioty wpisuje się również dezawuowanie konkurencji. Z tego chyba powodu, pan Duda uważa się za jedynego spadkobiercę solidarnościowej walki o niepodległość Polski i prawdziwego chrześcijanina. Wszyscy inni, to w jego ocenie lewacy i komuniści, chociaż to ordynarne kłamstwo. Wiele konkurencyjnych organizacji związkowych wywodzi się z tych samych solidarnościowych korzeni, a ich działacze postępują zgodnie z nauką Kościoła. W działalności związkowej nie ma jednak powodu ani też żadnej potrzeby, żeby afiszować się ze swoimi poglądami politycznymi czy dyskryminować kogoś, kto na przykład nie jest katolikiem. Mamy nadzieję, że żyjemy jeszcze w czasach kiedy Polska jest domem dla wszystkich i nikt nie musi się tu czuć gorszy z powodów światopogladowych czy religii. Przykładem związku, który wyrósł z tych samych korzeni, co NSZZ „Solidarność” jest NSZZ Policjantów. Dla NSZZ Policjantów, kłamstwa wypowiadane przez pana Dudę i zawłaszczanie spuścizny prawdziwej „Solidarności” są nie do zaakceptowania.
O co chodzi Dudzie?
Pan Duda wcale nie chce ewangelizować związkowej konkurencji. Jedyne do czego dąży, to zapewnienie sobie wyłączności w kontaktach z władzą i marginalizacja związkowej konkurencji, by udowodnić swoją wyższość. Deficyt społecznego poparcia, pan Duda rekompensuje sobie poparciem władzy, czyli tym, co jest decydujące i co pozwala na zaspokojenie własnej próżności i pychy. Wygłaszając swoje poglądy i oczekiwania, pan Duda „poszerza teren”, oczekując od przedstawicieli władzy dyskryminowania konkurencji. – Rozmawiajcie tylko z nami a na tym skorzystacie tak, jak skorzystaliście w przypadku nauczycieli. Nauczyciele stracili, ale Skarb Państwa zaoszczędził. I to wtedy, kiedy każdy grosz należało inwestować w utrzymanie się przy władzy.
Ultimatum
Związkowa konkurencja „Solidarności” jest większa, a i organizacje pracodawców nie wydają się zachwycone związkowo-rządowym kacykiem. Można zatem stwierdzić, że Dudzie nie ufa większa część środowisk pracowniczych, w tym część szeregowych działaczy „Solidarności”. Dlatego, że walkę o prawa pracownicze ich lider podporządkował własnym ambicjom politycznym, przekształcając zasłużoną dla kraju organizację w związek sezonowy. W związek otwarcie popierający partię władzy, upodabniający się do związku tylko wtedy, kiedy jego partia znajduje się w opozycji.
Jeżeli pozostałe centrale związkowe tego faktu nie wykorzystają i wybryki Dudy w dalszym ciągu kwitować będą milczeniem, podobnie jak przejawy dyskryminacji ze strony organów władzy (w tym przypadku Prezydenta RP), chociażby tak drobne, jak zaproszenie szerokiej delegacji „Solidarności” i tylko po jednym przedstawicielu Forum Związków Zawodowych i OPZZ, i nie danie im możliwości złożenia wieńca przy okazji centralnych obchodów Święta Niepodległości, to pan Duda posunie się jeszcze dalej. Nie należy zapominać, że milczenie i bierność oznaczają akceptację. Jego działaniom należy się przeciwstawić, należy je piętnować, a od władz państwa żądać równego traktowania. Jeżeli działania w kraju okażą się nieskuteczne, wsparcia należy szukać w Międzynarodowej Organizacji Pracy. Możliwości naprawdę jest wiele. I o to NSZZ Policjantów zamierza apelować.
Biuro Prasowe ZG NSZZ Policjantów