Gazeta Olsztyńska: Policjanci rozkręcają protest
Za tydzień policjanci będą masową oddawać krew. Chętnych jest tylu, że akcję trzeba było rozłożyć na dwa dni. Lada dzień mogą także przestać używać służbowo prywatnych telefonów.
Coraz większego rozmachu nabierają działania policyjnych związkowców. W najbliższych dniach mają być zrealizowane kolejne. Przez dwa dni funkcjonariusze będą oddawali krew.
— Jest duże zainteresowanie tą akcją, jeszcze nie podliczyliśmy, ilu policjantów się zgłosiło, ale odzew jest naprawdę spory — mówi Sławomir Koniuszy, przewodniczący NSZZ Policjantów w Olsztynie. I dodaje: — Nasza akcja ma związek ze stuleciem odzyskania przez Polskę niepodległości. Nasi pradziadowie przelewali krew w walce z zaborcami, my przelejemy krew w walce z propagandą i arogancją władzy. Udowodnimy, że nie jesteśmy gorsi od naszych przodków. Sto lat temu wolność przypieczętowano krwią, krwią przypieczętujmy też naszą godność.
Chodzi o symboliczne działania. Tak policjanci traktują to, co będzie się działo 9 i 10 listopada. Na te dwa dni zaplanowano masowe oddawanie krwi. W związku z tym nie stawią się oni tego dnia na służbie. Funkcjonariusze policji zgłoszą się w tych dniach do wszystkich ośrodków krwiodawstwa w województwie warmińsko-mazurskim. Szczegóły są ustalane. Policjanci z Olecka pojadą w tym celu prawdopodobnie do Suwałk. W niektórych miastach powiatowych podstawione zostaną ambulanse, żeby ułatwić oddawanie krwi. Do akcji mają dołączyć także strażacy, pogranicznicy i funkcjonariusze służby więziennej.
Jednocześnie związkowcy wciąż planują sposób realizacji kolejnych zapowiedzi. Jedną z form protestów ma być zaprzestanie używania prywatnych telefonów komórkowych do celów służbowych.
— Jesteśmy gotowi w każdej chwili podpisać porozumienie ze związkami zawodowymi służb mundurowych. Podtrzymujemy wszystkie wcześniejsze propozycje przedstawione stronie społecznej — podkreślił wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński podczas wtorkowego spotkania ze związkowcami. Wśród propozycji MSWiA są m.in. dodatkowe podwyżki i płatne w 100 procentach nadgodziny.
Protestujący policjanci mówią, że diabeł tkwi w szczegółach. — Po wczytaniu się w dokumenty wytworzone przez urzędników ministerstwa można zauważyć, że wszystkie te zobowiązania są w jakiś sposób warunkowane. A to pozostawione do decyzji ministra, a to uzależnione od pieniędzy. A łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Na to nie możemy się zgodzić. Wystarczająco długo już czekaliśmy. Rzeczywiście może dojść do takiej sytuacji, że gdzieś zdarzą się mniejsze lub większe utrudnienia w służbie. Ale ministerstwo powinno zastanowić się nad swoimi działaniami. U nas im większe jest niezadowolenie wśród policjantów, tym większe zainteresowanie naszymi akcjami — dodaje Sławomir Koniuszy.
Policjanci, ale także strażacy, celnicy i pogranicznicy protestują od kilku miesięcy. Funkcjonariusze policji od 10 lipca ograniczyli wystawianie mandatów. Jeśli tylko mogą, to pouczają obywateli zamiast karać ich finansowo za popełnione wykroczenia. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w sierpniu 2018 roku w kraju wystawiono 74 002 mandaty. Dla porównania, w sierpniu ubiegłego roku było ich aż 455 035. W lipcu w tym roku policjanci wystawili 147 082 mandaty, a w roku 2017 aż 469 037.
Mundurowi — przypomnijmy — żądają podwyżek płac o 650 zł od stycznia 2019 r., a w kolejnym roku o 500 zł, waloryzacji wynagrodzeń, powrotu do zasad przechodzenia na emeryturę sprzed reformy z 2013 roku i powrotu do 100-procentowych pensji podczas zwolnienia chorobowego oraz płatnych nadgodzin.